Kiedy spojrzycie na mapę Gorców, od razu zauważycie, że Turbacz leży niemal dokładnie w centrum tego pasma. Na dodatek, większość tych gór, to grzbiety odchodzące właśnie od tego najwyższego punktu. Nie będzie więc przesadą stwierdzenie, że Gorce to Turbacz i odwrotnie.
1310 metrów nad poziomem morza – tyle wynosi wysokość najwyższego wierzchołka w Gorcach. W wypadku Turbacza, podawana od niepamiętnych czasów na mapach wartość jest wyjątkowo dokładna. Przeprowadzone kilka lat temu przez naukowców z krakowskiej AGH pomiary wszystkich szczytów Korony Gór Polski wykazały, że ma 1309,90 m.
Przeczytaj też:
Masyw Turbacza jest encyklopedycznym przykładem rozrogu. To układ pasma górskiego, w którym z centralnego, tzw. zwornikowego punktu, rozchodzą się w kilku kierunkach niższe grzbiety górskie. Grzbietów rozchodzących się z Turbacza jest siedem i poza najkrótszym grzbietem Średniego Wierchu, każdym prowadzi szlak turystyczny.
Jak to zwykle bywa z lokalnymi nazwami geograficznymi, ich etymologia ginie w mrokach dziejów. Hipotezy dotyczące ich pochodzenia są najczęściej wyłącznie hipotezami, opartymi na wątłych dowodach. W przypadku Turbacza jednak, istnieją racjonalne przesłanki przemawiające za wołoskim żródłosłowem nazwy. Przypuszcza się, że pochodzi od słowa turb oznaczającego darń lub torf, albo od słowa turbat czyli „szalony”. Wypływający pod Czołem Turbacza potok nosi tę samą nazwę, i całkiem możliwe że kilkaset lat temu był znacznie bardziej rwący niż obecnie. Z nazwą było zresztą nieco więcej zamieszania, bo na starych mapach – wskutek pomyłki – szczyt podpisano nazwą pobliskiej wioski, Niedźwiedź. Miejscowi zaś nazywali górę Kluczki.
Przeczytaj też:
Najlepszym miejscem do podziwiania widoków z Turbacza … nie jest sam szczyt Turbacza. Brzmi nieco niedorzecznie, ale to prawda. Nie znaczy to wcale, że z samego szczytu nic nie widać. Jest jednak kilka miejsc w bezpośredniej bliskości szczytu, gdzie panorama jest znacznie bardziej efektowna.
Wierzchołek Turbacza, kiedyś odsłonięty, przez lata zarastał lasem. Efekt był taki, że pod koniec lat 90. ze szczytu było widać niewiele, bo niemal wszystko zasłaniały drzewa. Kilkanaście lat temu przez Gorce przeszło kilka solidnych wichur i las na szczycie Turbacza został solidnie przerzedzony. Dziś wokół wierzchołka widać wiatrołomy pozostałe po tych wydarzeniach i widok na Tatry się nieco odsłonił. Nadal jednak nie jest to czysta, niczym nie przesłonięta panorama.
Wystarczy jednak kilkuminutowy spacer do schroniska i otworzy się przed wami zupełnie bajkowy widok. Pogoda nie musi być perfekcyjna, bo Tatry są odległe o zaledwie trzydzieści kilka kilometrów. Stojąc przed schroniskiem zobaczycie je w całości. Najpiękniej wygląda to o wschodzie albo o zachodzie słońca. Patrząc niemal dokładnie na południe, o świcie oświetlone będą z jednej, a wieczorem z drugiej strony.
Panorama z Turbacza pozwala podziwiać całe pasmo. Od Tatr Bielskich, przez całe Tatry Wysokie, po Tatry Zachodnie z najbardziej na zachód wysuniętym wybitnym szczytem – Siwym Wierchem na Słowacji. Móc podziwiać taki widok posilając się smakowitościami ze schroniskowej kuchni to naprawdę, nie lada gratka.
Na Turbaczu – nie na samym szczycie co prawda, ale w pobliżu schroniska, krzyżuje się kilka szlaków turystycznych. W przypadku tego szczytu nie mogło być inaczej. Jest rozrogiem, więc rozchodzi się z niego kilka grzbietów górskich, a te są naturalnie narzucającymi się trasami. Z tego powodu Turbacz jest doskonałym miejscem na bazę kilkudniowego wypadu w Gorce. Wycieczki różnymi szlakami pozwolą wam odwiedzić całe niemal pasmo i poznać wszystkie jego najpiękniejsze szczyty.
Mało kto lubi iść do celu i wracać z wycieczki tą samą drogą. Zawsze wolimy tak planować trasę, żeby zobaczyć jak najwięcej i żeby – nawet zimą w śniegu – nie wracać po własnych śladach. Szczególny układ szlaków wiodących na Turbacz sprawia, że można zaplanować kilka różnych pętli. Wejść na szczyt jedną trasą i wrócić do tego samego miejsca inną.
Najkrótsze szlaki na Turbacz to 2,5-3 godziny marszu. Jeśli dołożyć do tego powrót i choćby krótki odpoczynek w schronisku (nie sposób przecież zignorować fantastyczną panoramę Tatr) to żwawa wycieczka na szczyt i z powrotem zajmie od pięciu do sześciu godzin. Nawet w krótki zimowy dzień możecie więc wybrać się na Turbacz nie obawiając się, że na zejściu dopadnie was zmrok. Czołówkę oczywiście zawsze trzeba ze sobą zabierać, ale jeśli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, wrócicie za dnia.
Najkrótszy szlak prowadzący na Turbacz to równocześnie szlak najłatwiejszy. Idąc za niebieskimi znakami z polany Hucisko, przy dolnej stacji wyciągu Tobołów, będziecie mieć do pokonania niespełna 7 kilometrów. Według znaków, czas dojścia do schroniska to niecałe trzy godziny, ale trzeba do tego doliczyć postoje na widokowych polanach. Nie sposób tego uniknąć. Brak na tej trasie stromych podejść,
Z tego samego miejsca prowadzi jeszcze krótsza i szybsza droga na szczyt, ale zakłada mały handicap. Jeśli skorzystacie z wyciągu krzesełkowego, który funkcjonuje cały rok, to można znacznie skrócić dystans. Z górnej stacji wyciągu na Turbacz idzie się najpierw zielonym, a potem ze skrzyżowania pod szczytem Obidowca, czerwonym szlakiem. Taki wariant to w przybliżeniu 6-kilometrowy dystans, a jego przejście zajmuje nieco powyżej dwóch godzin.
Dwa szlaki wychodzące z tego samego miejsca na Turbacz oznaczają, rzecz jasna, możliwość zrobienia pętli. Nieco łatwiejsze jest wejście niebieskim szlakiem a schodzenie czerwonym i zielonym. Zrobienie pętli w drugą stronę jest naszym zdaniem tylko odrobinę bardziej wysiłkowe, bo trzeba pokonać dość strome podejście z polany Suhora na Obidowiec. W dół ten fragment trasy jest nieco mniej męczący.
Obidowa to niewielka wioska położona pomiędzy Rabką a Nowym Targiem. Prowadzi z niej na Turbacz popularna trasa narciarska, o której przeczytacie poniżej, i tylko w ostatniej części korzysta z przebiegu znakowanych szlaków turystycznych. Jest jednak tradycyjny, pieszy szlak na Turbacz z Obidowej, a nawet… dwa. To niechybnie oznacza kolejną pętlę przechodzącą przez Turbacz.
Pierwszą opcją jest podejście szlakiem zielonym do schroniska na Starych Wierchach, a następnie podążenie za znakami czerwonymi. To fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego prowadzący wyraźnie grzbietem masywu, przez Obidowiec na Turbacz. Dystans wynosi ok. 8,5 kilometra i zajmuje mniej więcej trzy godziny.
Druga możliwość również zaczyna się od podejścia szlakiem zielonym, ale tym razem na południe, a nie na północ. Na skrzyżowaniu z czarnym szlakiem (wcale nie jest trudniejszy, jak się powszechnie sądzi) trzeba podążyć właśnie za nim, na wschód. Trzy kilometry dalej czarne znaki się kończą i na szczyt podąża szlak żółty. Pierwsza opcja przechodzi przez szczyt Turbacza, a druga prowadzi do schroniska. Żeby więc „zaliczyć” najwyższy szczyt Gorców, trzeba ze schroniska przejść się na kilkuminutowy spacer.
Trzecią – bardzo popularną – pętlą z Turbaczem w połowie jest wykorzystanie szlaków prowadzących nań z Nowego Targu. Obie trasy są niemal identyczne jeśli chodzi o długość i czas przejścia. Przewyższenie jest oczywiście identyczne, skoro startują z tego samego punku.
Pierwszą opcją jest chyba najbardziej popularny szlak na Turbacz, zielony szlak prowadzący początkowo wzdłuż potoku Kowaniec przez osiedle Oleksówki. Osiedle to oczywiście nie blokowisko, ale dawny przysiółek, który teraz leży w granicach miasta – Nowego Targu. Szlak przechodzi przez w sumie kilkanaście gorczańskich polan, a trzeba wiedzieć, że każda, nawet najmniejsza, ma swoją nazwę. Łączy się najpierw ze szlakiem niebieskim i czarnym, a potem (kilometr przed schroniskiem) z żółtym.
Alternatywą jest wyruszenie z Kowańca żółtym szlakiem. Wyprowadzi was najpierw na grzbiet pod Miejskim Wierchem, a potem łagodnie przez Bukowinę Miejską, obok kaplicy na Polanie Rusnakowej, łącząc się z innymi szlakami – do schroniska.
Popularność obu szlaków przydaje się zimą, bo – poza dniami zaraz po mocnym opadzie śniegu – są zwykle dobrze przetarte. Wiele osób zjeżdża nimi ze szczytu na nartach, więc dobrze mieć wytężoną uwagę. Na kluczącym w lesie szlaku nie widać czasem więcej niż kilkadziesiąt metrów w przód. Narciarze nie zawsze starają się jakoś uprzedzać turystów, którzy mogą się znaleźć za zakrętem. Lepiej mieć to na uwadze i zostawiać im zawsze miejsce na bezpieczne minięcie nas. O tym, że zatrzymywanie się na środku szlaku, żeby na przykład wyjąć z plecaka termos, chyba nie trzeba przypominać.
Poza najkrótszymi czy najbardziej popularnymi szlakami na najwyższy szczyt Gorców, warte polecenia są jeszcze przynajmniej dwie trasy.
Przez Turbacz biegnie najsłynniejszy długodystansowy szlak w Polsce – Główny Szlak Beskidzki. Jego gorczański odcinek pokonuje dokładnie całe pasmo – z Rabki do Krościenka. To aż 50 kilometrów (dokładnie 48) więc raczej nie proponowalibyśmy wam pokonania całego dystansu za jednym zamachem. Odcinek z Rabki na Turbacz to jednak co innego. 16 kilometrów po których odpoczniecie w schronisku z pięknym widokiem na Tatry jest chyba niezłym pomysłem. Tym bardziej, że pokonacie prawie 1000 metrów podejść co jest wcale nielichym wynikiem jak na jednodniową wędrówkę po „niskich” górach.
Dla żądnych nieco mocniejszych wrażeń odpowiednią propozycją będzie żółty szlak z Rzek. Na gorczańskie realia to naprawdę stroma i wymagająca kondycji trasa. Od samego początku pnie się mocno w górę, aż na szczyt niewiele niższego od Turbacza Kudłonia (1271 m n.p.m.). Stamtąd znów stromo – tyle, że teraz w dół – zejdziecie na Przełęcz Borek i po krótkim podejściu trawersem dotrzecie na Halę Turbacz. Jak łatwo się domyślić, do schroniska i na szczyt jest z niej już niedaleko.
Pierwsze schronisko na Turbaczu otwarto w 1925 roku. Zostało zbudowane na polanie Wisielakówka, nieco poniżej szczytu na południowym zboczu. Było własnością Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, organizacji, która była poprzedniczką PTTK. W tamtych czasach, mimo rosnącego zainteresowania turystów górami, Gorce były dzikie jak – nie przymierzając – Bieszczady. W gorczańskich lasach pełno było kłusowników. Coraz większa liczba turystów na szlakach nie była im w smak i w 1933 to najprawdopodobniej właśnie kłusownicy podpalili schronisko. Drewniany budynek spłonął doszczętnie, ale … był całkiem dobrze ubezpieczony.
Budowę kolejnego zaczęto niemal natychmiast i dwa lata później otwarto kolejne, tym razem solidniejsze, z częściowo murowanymi z kamienia ścianami. Postawiono je w tym samym miejscu co dzisiejsze. I ten budynek jednak nie miał szczęścia, bo choć przetrwał większość wojny, w 1943 spalili je partyzanci, chcąc uniemożliwić Niemcom rozlokowanie tu wojsk.
Do trzech razy sztuka, prawda? Kolejne podejście rozpoczęto długo po wojnie, w 1953 roku. Ponieważ kamienne ściany pozostałe po poprzednim budynku były w wystarczająco dobrym stanie, wykorzystano je przy budowie nowego. Tym razem budowa trwała dużo dłużej, bo aż pięć lat. Powstało jednak jedno z największych schronisk w polskich górach. Ma obecnie 110 miejsc noclegowych i jako jedno z niewielu – własne pole namiotowe, z którego turyści korzystają przez okrągły rok. Obok schroniska, w osobnym budynku, funkcjonuje całoroczna dyżurka terenowa Grupy Podhalańskiej GOPR.
Dzięki krótkim i łatwym szlakom na szczyt, Turbacz jest popularnym celem zimowych wycieczek. Szlaki są zwykle dobrze przetarte i przy dobrej pogodzie można mieć wrażenie, że jest na nich niemal taki sam ruch jak latem.
Jeśli dopisuje śnieg, przed schroniskiem roi się zimą od narciarzy. W słoneczny dzień prawdopodobnie zresztą dociera ich na Turbacz więcej niż piechurów. Na Turbacz prowadzi bowiem niezwykle popularna trasa narciarstwa biegowego „Śladami Olimpijczyków”. Nazwa nie jest na wyrost, bowiem trenowała na niej mistrzyni olimpijska, Justyna Kowalczyk. Trasa prowadząca z Obidowej na Turbacz ma 11 kilometrów długości i pokonuje niecałe 600 metrów przewyższenia. Nadaje się więc nie tylko dla tych, którzy mają olimpijskie ambicje, ale także dla „niedzielnych” narciarzy.
Turbacz zimą jest równie często wybierany jako cel wycieczek skiturowych. Wszystkie szlaki docierające do schroniska nadają się bowiem do pokonywania na skiturach. Zimy są jakie są, więc na odpowiednie warunki trzeba czasem nieco poczekać. Kiedy jednak śniegu jest wystarczająco, wędrówka na nartach przez gorczańskie polany jest czystą przyjemnością.
Szlaków na Turbacz, które można wybrać idąc z dziećmi jest więcej niż jeden. Najprostszym wyborem będą te najkrótsze, z nowotarskiego Kowańca. Jedynie na początku szlaku zielonego jest nieco stromo i kamieniście, ale dalej szlak się wypłaszcza i wędrówka nie będzie tak męcząca.
Jeśli mielibyśmy wybrać szlak najciekawszy, to być może lepszym wyborem będzie trasa z Koninek, szlakiem zielonym, a później czerwonym. Zaczyna się atrakcją w postaci wjazdu wyciągiem krzesełkowym, pod szczytem Suhory (która ma równo 1000 m wysokości) zobaczycie tajemniczą niedostępną budowlę w lesie, pod szczytem Obidowca polana odsłoni widok na Tatry, a dalej spotkacie ponurą, ale ciekawą historię związaną z katastrofą samolotu.
Przy schronisku na Turbaczu rowerzystów spotyka się przez cały rok. Dotarcie na szczyt na dwóch kółkach zimą jest oczywiście pewnym wyczynem. Pokonanie różnicy wysokości nawet po dobrze ubitym śniegu wymaga nieco wprawy i kondycji. Przydają się też szerokie opony, o odpowiednim ubraniu nawet nie wspominając. Latem jednak taką wycieczkę mogą zaplanować nawet względni nowicjusze.
Rowerzyści mogą poruszać się po wszystkich szlakach prowadzących na Turbacz. Nawet te przebiegające przez teren parku narodowego nie są dla amatorów dwóch kółek zamknięte. Jest też trasa wyznaczona specjalnie dla rowerzystów, którzy nie mają wielkiej wiary we własne zdolności pokonywania wzniesień. To dłuższa wersja trasy narciarskiej z Obidowej na Turbacz. Dodatkowe kilometry powodują, że nachylenie trasy jest znacznie mniejsze i jeśli jest sucho, dotarcie na szczyt nie powinno większości rowerzystów sprawić problemu. Wjazd rowerem na Turbacz nie jest sportem ekstremalnym i w porównaniu do innych tras w polskich górach jest relatywnie łatwy. Którykolwiek jednak szlak wybierzecie, do pokonania jest kilkaset metrów przewyższenia.
Wszystko zmienia się diametralnie kiedy zacznie padać deszcz. Gorczańskie szlaki to w większości ziemne drogi i dróżki. Niewiele trzeba, żeby zamieniły się w wypełnione błotem kałuże. W takich warunkach rowerowa wycieczka szybko zamieni się w wyczynowy maraton MTB. Na szczęście do schroniska nie jest daleko, a powrót można zawsze zaplanować drogą gospodarczą, która w dużej części pokrywa się z zielonym i żółtym szlakiem.
Gorce są niemal w całości objęte terenem Gorczańskiego Parku Narodowego. Jak wszyscy właściciele czworonogów wiedzą, w naszym kraju wstęp do parków narodowych z psem jest co do zasady zabroniony. Jest kilka drobnych wyjątków – fragmentów szlaków gdzie można iść z psem – ale w GPN nie ma takiego szlaku.
Jeśli ktoś z was już był na Turbaczu, to na pewno spotkał turystów z psami i pewnie zastanawia się jak to możliwe? Otóż granica parku narodowego nie przebiega przez wierzchołek Turbacza. Poprowadzono ją kilkaset metrów na wschód od schroniska, co oznacza, że szlaki z Nowego Targu i trasy z Obidowej znajdują się poza granicami parku. Zarówno na szczyt Turbacza jak i do schroniska można zatem nie narażając się na mandaty i nie łamiąc żadnych przepisów iść z psem.
Dla naszych czworonożnych pupili taka wędrówka może być sporym wysiłkiem. Chociaż po drodze mija się zwykle kilka małych strumyków i źródełek, rozsądnie będzie wziąć ze sobą zapas wody dla psa. W środku lata część z nich jest wyschnięta, a długie fragmenty szlaków prowadzą odsłoniętymi gorczańskimi polanami. Widoki są przepiękne, ale nie ma ucieczki przed słońcem.
Dwa popularne szlaki na Turbacz zaczynają się w pobliżu stoków narciarskich. W obu miejscach są zatem do dyspozycji sporych rozmiarów parkingi, które nawet w zimie rzadko są wypełnione do ostatniego miejsca. Idąc z Koninek, zielonym lub niebieskim szlakiem, zostawcie auto na parkingu niedaleko wyciągu krzesełkowego Tobołów. Jeśli natomiast wybraliście szybkie wejście na szczyt i startujecie z Kowańca, najpraktyczniej będzie zaparkować przy wyciągu na Długiej Polanie.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.