02.12.2024

Kilimandżaro – trekking na najwyższy szczyt Afryki

Ośnieżony szczyt górujący nad sawanną, po której przechadzają się żyrafy. Takie wyobrażenie najwyższego szczytu Afryki wcale nie jest dalekie od rzeczywistości. Wyprawa na Kilimandżaro to doświadczenie dające znacznie więcej wrażeń niż samo stanięcie na Uhuru Peak.

                       

Najwyższy szczyt Afryki

Kiedy niespełna dwieście lat temu, w 1848 roku, niemiecki misjonarz Johaness Rebmann w swojej relacji z Tanzanii wspomniał o ośnieżonym szczycie, który tam zobaczył, wyśmiano go. Śnieg w Afryce? Na równiku? Wolne żarty… Szybko jednak okazało się, że Kilimandżaro wcale mu się nie przywidziało. Nad afrykańską sawanną rzeczywiście wznosi się wulkaniczny wierzchołek tak wysoki, że cały rok utrzymuje się na nim czapa śniegu.

Kilimandżaro leży w północnej Tanzanii, zaledwie 20 km od granicy z Kenią i tylko 330 km na południe od równika. To masyw trzech wulkanów, choć dziś jeden jest zupełnie niewidoczny, a drugi uległ poważnej erozji.

  • Kibo (5895 m n.p.m.)
    Jego wierzchołek nazywa się Uhuru Peak i stanowi najwyższy punkt kontynentu. Jest najwyższym wulkanem na świecie, który nie leży w Ameryce Południowej.
  • Mawenzi (5149 m n.p.m.)
    Bardziej stromy i technicznie trudniejszy do zdobycia niż Kibo, rzadko uczęszczany. Jest mocno zerodowany i dziś została tylko część ścian otaczających krater
  • Shira – (3962 m n.p.m.)
    W zasadzie nie widać już, że to miejsce było w odległej przeszłości stożkiem wulkanicznym. Stało się płaskowyżem o tej samej nazwie.

Rozpalona słońcem sawanna i ośnieżony szczyt Kilimandżaro na horyzoncie. Trudno się dziwić, że współczesnym Rebmanna takie zestawienie wydało się niedorzeczne.
Rozpalona słońcem sawanna i ośnieżony szczyt na horyzoncie. Trudno się dziwić, że współczesnym Rebmanna takie zestawienie wydało się niedorzeczne. (fot. Pexels)

Kilimandżaro jest szczytem wyjątkowym nie tylko ze względu na swoją wysokość, ale przede wszystkim przez różnorodność stref klimatycznych, które można obserwować podczas trekkingu. Począwszy od sawanny i tropikalnych lasów deszczowych u podnóża góry, przez trawiaste wrzosowiska, na surowym alpejskim krajobrazie pustyni kończąc. Szczyt jest pokryty lodowcami, które niestety kurczą się z powodu zmian klimatycznych. W XX wieku straciły ok.80% swojej powierzchni i prognozuje się, że zupełnie znikną w okolicy 2050 roku.

Przeczytaj też:


Pierwsi zdobywcy Kilimandżaro

Próby zdobycia szczytu podejmowano już kilkanaście lat po “odkryciu” Rebmanna. Nowożytny alpinizm przeżywał rozkwit, ale afrykański szczyt przyciągał raczej naukowców i odkrywców, a nie wspinaczy. Pierwszego wejścia na Kilimandżaro dokonał niemiecki kartograf Hans Meyer. Dwukrotnie pokonała go wysokość, ale za trzecim razem, w 1889 dotarł na Dach Afryki. Pierwszym Polakiem na Kilimandżaro był w 1910 roku Antoni Jakubski.

Cel wszystkich, którzy wybierają się na Kilimandżaro - drewniany znak na Uhuru Peak.
Cel wszystkich, którzy wybierają się na Kilimandżaro – drewniany znak na Uhuru Peak. (fot. Wikimedia Commons)

Wejście na Kilimandżaro – trekking czy wspinaczka?

Choć mówimy o niemal sześciotysięcznym szczycie, to wejścia na Kilimandżaro na pewno nie można nazwać wspinaczką. Nie wymaga bowiem żadnych technicznych umiejętności alpinistycznych ani specjalistycznego sprzętu. To oczywiście nie oznacza, że jest łatwy, bo poważnym wyzwaniem jest wysokość. Kilimandżaro jest jednym z najwybitniejszych szczytów na ziemi. Żeby dotrzeć na Uhuru Peak trzeba pokonać niemal całą jego wysokość. Brak czysto wspinaczkowych trudności czyni go jednak popularnym i naturalnym wyborem dla osób, które pragną doświadczyć wysokogórskiej przygody. Najbardziej uczęszczane trasy jak Marangu, Machame czy Lemosho są dobrze przygotowane. To ogromne przedsięwzięcie logistyczne z potężnym teamem przewodników, tragarzy i kucharzy, którzy dbają o zadowolenie klientów.

Mawenzi i Shira to mocno zerodowane wierzchołki Kilimandżaro, i trudno dopatrzyć się w nich charakterystycznego kształtu wulkanicznych stożków. (fot. Pexels)

Czy trudno wejść na Kilimandżaro?

Trekking na Kilimandżaro różni się od zwykłej górskiej wędrówki przede wszystkim ze względu na znaczną różnicę wysokości, którą się pokonuje. Już mniej więcej w połowie drogi, powyżej 3000 m mogą się pojawić objawy choroby wysokościowej. Najpopularniejsze trasy są więc poprowadzone tak, żeby pozwolić na odpowiednią aklimatyzację. Wystarczy spojrzeć na związane z tym statystyki. Na najkrótszej z popularnych dróg, Marangu, która zajmuje 5-6 dni, odsetek udanych wejść na szczyt wynosi mniej niż 50%. Na dłuższej i najbardziej cenionej ze względu na widoki, Machame, to już prawie 70%, a idzie się tylko jeden dzień dłużej. Dokładając kolejny dzień i idąc drogą Lemosho, zwiększamy szanse do blisko 90%.

Odczuwany stopień trudności zależy od kondycji fizycznej, doświadczenia górskiego i indywidualnych zdolności adaptacji do wysokości. Kluczowe znaczenie ma tempo aklimatyzacji. Im więcej jest na to czasu, tym lepiej nasz organizm znosi zdobywanie wysokości. Tanzańscy przewodnicy ciągle powtarzają klientom – „pole pole” – co w suahili oznacza „powoli”. Dłuższy i spokojny trekking daje niemal gwarancję sukcesu w dotarciu na szczyt.

Przewodnicy powtarzają ciągle, żeby iść powoli. Pod samym szczytem Kilimandżaro, to w zasadzie zbędne, bo wszystkich spowalnia skutecznie wysokość.
Przewodnicy powtarzają ciągle, żeby iść powoli. Pod samym szczytem Kilimandżaro, to w zasadzie zbędne, bo wszystkich spowalnia skutecznie wysokość. (fot. Unsplash)

Drugą dającą się we znaki trudnością są warunki atmosferyczne. Trekking zaczyna się w strefie lasów deszczowych, gdzie temperatura w porze suchej, kiedy odbywa się większość wejść, wynosi ok.20°C. Mimo, że nie pada mocno, wilgotność powietrza jest bardzo wysoka. Kilka dni później, po dotarciu na wysokość 4000 m, ma się do czynienia z diametralnie innymi warunkami. Powietrze jest bardzo suche, temperatura spada w nocy poniżej zera i może mocno wiać. Na szczycie z kolei słupek rtęci może wskazać nawet -20°C i brak jakiejkolwiek osłony przed wiatrem. W ciągu kilku dni klimat zmienia się z tropikalnego w iście arktyczny.

Ile trwa wejście na Kilimandżaro?

Czas trekkingu zależy oczywiście od wybranej trasy. Naturalnie im dłuższa trasa tym większa szansa na sukces, ale i tym większe koszta.

  • Marangu Route (5-6 dni).
    Najkrótsza i mająca opinię najłatwiejszej trasa, nazywana też „Coca-Cola Route”. Jest bardzo popularna między innymi przez najniższy koszt trekkingu. Ponieważ jest uważana za łatwą, często wybierają ją osoby z niewielkim doświadczeniem górskim, a to dodatkowo obniża statystyki udanych wejść. Zaczyna się prze południowo wschodniej bramie do Parku Kilimandżaro
  • Machame Route (6-7 dni).
    Uważana za najbardziej malowniczą. Dodatkowy dzień daje szansę na lepszą aklimatyzację i lepszy wypoczynek przed atakiem szczytowym. Bywa nieco zatłoczona w wyższych partiach, gdzie łączy się z Lemosho Route i Shira Route. Startuje u południowych granic parku.
  • Lemosho Route (7-8 dni).
    Uważana za równie piękną co Machame najpiękniejszych tras. Jest nieco dłuższa więc daje większą szansę na sukces. Na płaskowyżu Shira łączy się z Machame Route.
  • Northern Circuit (9 dni).
    Najdłuższa, zatem najkosztowniejsza trasa na Kilimandżaro. Zdecydowanie najkorzystniejsza pod względem aklimatyzacji. Dla osób bez problemów kondycyjnych i zdrowotnych stanowi niemal gwarancję dotarcia na szczyt, o ile oczywiście pogoda na to pozwala. Trasa startuje od zachodu, po czym trawersuje północne zbocza, żeby na wierzchołek wyprowadzić od wschodu, łącząc się z drogą Marangu.

Wybór drogi jest uzależniony głównie od tego ile ma się czasu na trekking i oczywiście budżetu. Warto też wziąć pod uwagę, że najwięcej agencji skupia się na popularnych trasach. Wybierając którąś z mniej uczęszczanych jak np. Rongai Route prowadzącą od północy, jest się skazanym na skromniejszą ofertę.

Wszystkie drogi na Kilimandżaro zaczynają się od marszu przez tropikalny las deszczowy.
Wszystkie drogi na Kilimandżaro zaczynają się od marszu przez tropikalny las deszczowy. (fot. Pexels)

Wyprawa na Kilimandżaro – od czego zacząć?

Pierwszym krokiem jest oczywiście wybór terminu i trasy. Większość agencji operuje w porach suchych czyli od stycznia do marca oraz od czerwca do października. Pogoda jest znacznie lepsza, a przede wszystkim bardziej stabilna, choć trzeba pamiętać, że nadal jest mocno nieprzewidywalna. Kolejnym krokiem jest zarezerwowanie miejsca w jednej z agencji turystycznych, które organizują trekkingi. Można oczywiście próbować kontaktować się bezpośrednio z operatorami na miejscu, w Tanzanii, ale znacznie łatwiej jest skorzystać z usług agencji działających z Polski. Mają doświadczenie, sprawdzonych przewodników i znacząco ułatwiają wszystkie procedury. W praktyce sprowadza się to do tego, że uczestnik takiego wyjazdu musi dotrzeć na lotnisko. Całą resztą zajmuje się agencja wyprawowa.

Przed wyprawą trzeba oczywiście zadbać o kondycję i odpowiednie wyposażenie. Potrzebne będą ubrania „na każdą porę roku” – od lata, które czeka was przez pierwsze dni, po zimę na wierzchołku. Niezbędne są solidne buty trekkingowe, śpiwór z odpowiednim komfortem termicznym i kijki trekkingowe. Przed wyjazdem konieczne jest oczywiście także wykupienie wizy oraz zaszczepienie się na żółtą febrę.

Od tego ile zdecydujemy się przeznaczyć na wyprawę na Kilimandżaro zależy chociażby nasz komfort w obozach.
Od tego ile zdecydujemy się przeznaczyć na wyprawę zależy chociażby nasz komfort w obozach. (fot. Unsplash)

Wyprawa na Kilimandżaro – koszty

Mówiąc o koszcie wyprawy na Kilimandżaro, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. Zależy bowiem od wybranej trasy, długości trekkingu, standardu usług czy ceny biletów lotniczych. Przyjrzyjmy się więc temu ile kosztuje każdy ze składników.

Bilet lotniczy do Tanzanii może kosztować nawet poniżej 2000 zł jeśli uda wam się trafić na ofertę typu last minute. Przeciętna cena waha się jednak pomiędzy 2500 a 3000 zł. Większość wypraw lata do Kilimanjaro International Airport, ale można alternatywnie wybrać stolicę – Dar es Salaam – lub port lotniczy na Zanzibarze. W jednym i drugim wypadku trzeba jednak dostać się wówczas na start treku.

Jeśli zdecydujecie się na skorzystanie z ofert polskich agencji wyprawowych, to koszt wyprawy (mówimy o samym trekkingu) wynosi od 2500 do 3000 USD. Można wybrać opcje z dodatkowymi atrakcjami – safari w parku Serengeti czy odpoczynkiem na plażach Zanzibaru. Cena oczywiście znacząco wówczas wzrośnie.

Do tego trzeba dodać zwyczajowe napiwki dla porterów, przewodników czy zakupy pamiątek, których trudno sobie odmówić. Całościowy koszt wyprawy wyniesie więc co najmniej 3000 USD. Górnej granicy oczywiście nie ma bo – podobnie jak w Nepalu – agencje prześcigają się w oferowaniu coraz bardziej wymyślnych luksusów zamożnym klientom.

Przeczytaj też:


Władze Tanzanii utrudniają samodzielne zdobywanie Kilimandżaro zmuszając choćby do zatrudnienia przewodnika. Nie ma się co dziwić - turystyka to ważna część ich gospodarki.
Władze Tanzanii utrudniają samodzielne zdobywanie Kilimandżaro zmuszając choćby do zatrudnienia przewodnika. Nie ma się co dziwić – turystyka to ważna część ich gospodarki. (fot. Unsplash)

Kilimandżaro na własną rękę – czy to możliwe?

Ujmijmy to najprościej – samodzielna wspinaczka na Kilimandżaro nie jest możliwa. Lokalne przepisy wymagają korzystania z usług licencjonowanego przewodnika. Bez tego nie można wejść do parku. Jednak jeśli macie ochotę na zorganizowanie sobie wyprawy samodzielnie i obniżenie tym samym kosztów, to nic nie stoi na przeszkodzie. Agencji zajmujących się organizacją trekkingów na Kilimandżaro jest mnóstwo. Sprawdzenie ich wymaga czasu, znalezienia informacji, wymiany maili, ale da się to zrobić. Istnieje oczywiście pewne ryzyko, że po przylocie na miejsce komfortowy hotel okaże się skleconym z odpadków barakiem a obiecane wykwintne posiłki będą przypominały resztki z fabrycznej stołówki. Jeśli macie duszę poszukiwacza przygód, to może się okazać, że to właśnie zaowocuje niezwykłymi wspomnieniami. A zupełnie serio – nikogo, kto przewędrował swoje po górach, śpiąc w bacówkach, stodołach czy na przysłowiowej „podłodze”, nawet najpodlejsze okoliczności nie zniechęcą, bo przecież nikt chyba nie jedzie na Kilimandżaro w poszukiwaniu luksusów.

                 

Udostępnij

W Temacie

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.